Wielka Brytania przeżyła wieczorem krótką, ale dotkliwą awarię sieci energetycznej. Najbardziej odczuli ją mieszkańcy stolicy oraz wyspiarze z południa. Awaria nastąpiła podczas wieczornego szczytu, gdy miliony londyńczyków wracało z pracy do domów.

Przerwy w dostawach prądu na taką skalę są w Wielkiej Brytanii niezmiernie rzadkie. Według wstępnych informacji awaria sieci dotknęła większość połączeń kolejowych na południu Anglii. W Londynie aż 60 proc. kolejek metra utknęło pod ziemią.

Stało się to dokładnie w godzinie szczytu, gdy setki tysięcy mieszkańców brytyjskiej stolicy powracało z pracy do domów. Kluczowe dworce kolejowe zostały czasowo zamknięte. W samym tylko Londynie prawie 300 skrzyżowań zostało bez świateł sygnalizacji ruchu.

Burmistrz miasta oświadczył przed kamerami telewizji, że jeśli prąd nie pojawi się w ciągu najbliższych 30 minut, zarządzi gigantyczną ewakuację ludzi, którzy utknęli w pociągach metra. Na szczęście tuż po godzinie 20 sytuacja zaczęła powracać do normy.

Na razie nie są znane dokładne przyczyny awarii. Zdaniem rzecznika brytyjskiej sieci energetycznej nic nie wskazuje na to, iż była ona dziełem terrorystów. Na dokładny raport w tej sprawie trzeba będzie poczekać do jutra.

23:30