Pościg, strzały i blokada drogi - takie sceny rozegrały się w okolicach Bełchatowa i Piotrkowa. Tamtejsi policjanci gonili busa, którym jechali bandyci przebrani za funkcjonariuszy. Mężczyźni wcześniej zatrzymali do „kontroli” czeskiego TIR-a, a później jeden z nich porwał samochód wypełniony sprzętem rtv. Cała ta historia przypominała sceny z filmu gangsterskiego...

Nad ranem czeski kierowca poinformował komendę policji w Bełchatowie, że samochód jego kolegi został porwany przez fałszywych funkcjonariuszy, którzy zatrzymali go do kontroli. Według kierowcy, w okolicach Bełchatowa, czekając na kolegę zauważył jadące volvo, jednak za kierownicą siedział inny mężczyzna. Wtedy zaalarmował policję. Od tej pory wydarzenia potoczyły się w błyskawicznym tempie. Prawdziwi policjanci szybko namierzyli fałszywych, uciekających niebieskim busem. Pościg rozpoczął się w centrum Bełchatowa, a po 20 kilometrach i szalonej jeździe kierowca ściganego pojazdu dotarł do Piotrkowa Trybunalskiego. Tam najpierw uderzył w poloneza stojącego na światłach, później w latarnie, a na końcu przewrócił się na dach. Dwaj bandyci jeszcze próbowali uciekać pieszo, ale ich zapał ostudziły strzały ostrzegawcze. Zatrzymani są mieszkańcami woj. mazowieckiego w wieku 27 i 28 lat. W busie znaleziono kominiarki, prawo jazdy i buty czeskiego kierowcy oraz latarkę, która służyła im do zatrzymywania pojazdów. Niestety, na wolności wciąż pozostaje trzeci przestępca, który odjechał skradzionym TIR-em. Odnaleziono bosego i zmarzniętego kierowcę ciężarówki, którego bandyci porzucili w lesie. Czech z odmrożonymi nogami trafił do szpitala. Mężczyznom, którzy dokonali napadu grozi do 12 lat więzienia. Policja nie wyklucza, że już wcześniej napadali na tiry.

foto Archiwum RMF

13:00