Jeden z dwóch lekarzy łódzkiego szpitala im. Korczaka, którzy pełnili dyżur po spożyciu alkoholu, został zwolniony z pracy z powodu naruszenia zaufania. Lekarz pracował w szpitalu na zlecenie. Zgodził się na przebadanie alkomatem, które wskazało ponad 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu.

Sprawa drugiego lekarza jest bardziej skomplikowana. Mężczyzna nie zgodził się ani na badanie alkomatem, ani na pobranie krwi bezpośrednio w dniu zdarzenia. Poza tym lekarz z pogotowia stwierdził, że nie ma podstaw, by uważać go za nietrzeźwego.

Przypomnijmy: w sobotę do łódzkiego szpitala im. Korczaka zgłosił się ojciec z dzieckiem, które miało rozcięty policzek. Gdy rodzic zobaczył, że ranę chce zszywać lekarz, od którego czuć alkohol i który najwyraźniej nie jest trzeźwy, wezwał policję.

Prokuratura zastanawia się, czy czyn lekarzy uznać za wykroczenie, czy za przestępstwo. Gdyby udało się zebrać dowody na to, że lekarze spowodowali zagrożenie dla życia lub zdrowia, można by im było postawić zarzut z art. 160. Kodeksu Karnego. Groziłoby im wówczas do 5 lat więzienia.

Jeśli dowody będą nieprzekonujące, chirurdzy mogą uniknąć odpowiedzialności karnej za picie alkoholu na dyżurze.

foto Archiwum RMF

09:20