W łódzkim pogotowiu dochodziło do uśmiercania pacjentów - twierdzi prokuratura. Najważniejsze jest teraz pytanie, czy tylko jedna osoba uśmiercała pacjentów dla pieniędzy z handlu skórami i czy tylko sanitariusz fałszował recepty na pavulon, który z apteki pogotowia do karetek pobierano w rekordowych ilościach.

Będziemy wszystko wyjaśniać dalej. Bez względu na to, jak długo będzie miało trwać postępowanie w tej sprawie i bez względu na to, jakie będą miały być koszty tego postępowania - zapewnia prokurator Małgorzata Glapska-Dutkiewicz.

Do dwóch zabójstw przyznał się były sanitariusz. Andrzej N., przy użyciu pavulonu, próbował uśmiercić jeszcze jednego chorego. Mężczyźnie grozi dożywocie.

Śledztwo w sprawie łódzkiej nekroafery trwa od półtora roku. Jak przyznaje prokuratura, pierwsze tak poważne zarzuty można było przedstawić, gdyż w końcu osoby, które przez

lata patrzyły na ten przerażający proceder, zaczęły mówić.

W wątku korupcyjnym, dotyczącym handlu informacjami o zgonach, zarzuty objęły 42 osoby: pracowników pogotowia, w tym lekarzy, oraz przedsiębiorców pogrzebowych. Sześciu lekarzy prokuratura podejrzewa o nieudzielenie pomocy pacjentom.

09:40