Arsenal Londyn - z Łukaszem Fabiańskim w bramce - przegrał w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z FC Porto 1:2. Obie bramki dla Arsenalu to "zasługa" Polaka, którego interwencje nie były skuteczne. W drugim meczu Bayern pokonał Fiorentinę 2:1.

Przy pierwszej straconej bramce, zaliczonej na konto Silvestre Vareliego, faktycznie piłkę do bramki wrzucił sobie sam Fabiański. Po płaskim dośrodkowaniu piłka nie zmierzała nawet w światło bramki, ale bramkarz Arsenalu postanowił ją złapać. Interwencja nie była skuteczna - piłka dotknięta rękami Fabiańskiego wylądowała w bramce zespołu trenera Arsene Wengera.

Drugi gol dla Porto także "wypracował" Fabiański. Sol Campbell podał bramkarzowi piłkę po to, aby ten ją wybił w pole. Fabiański popełnił błąd, złapał ją w ręce. Podyktowany przez sędziego rzut wolny pośredni Porto wykonało tak szybko, że Polak nie zdążył wrócić do bramki i Falcao praktycznie strzelił do pustej bramki.

Jak potraktuje przypadek Fabiańskiego trener Arsene Wenger - nie będzie trudno przewidzieć. Do bramki Arsenalu zapewne na dłużej wróci Manuel Almunia.

W ekipie Arsenalu jedyną bramkę strzelił Campbell, który na boisku znalazł się tylko dzięki temu, że kilku piłkarzy podstawowego składu nie mogło zagrać z powodu kontuzji.

W drugim, środowym meczu Bayern Monachium wygrał z Fiorentiną 2:1 (1:0). Włosi grali od 73 minuty w dziesiątkę, po tym, gdy za czerwoną kartkę, boisko musiał opuścić Massimo Gobbi. Drużynie z Monachium szczęśliwe zwycięstwo dał Miroslav Klose strzelając bramkę na minutę przed końcem spotkania.

Rewanże zostaną rozegrane 9 marca.