Sejm kończy kadencję. Skoro koniec, to czas rozliczeń. Wydawałoby się banał, ale wcale tak nie jest. Długo zastanawiałem się nad tym, co moi posłowie, bo Lubelszczyzna to moja mała ojczyzna, zrobili dla mnie i moich rodaków. Hasła były wielkie.

Wyciągnąć Lubelszczyznę z prowincji, zacofania, stworzyć miejsca pracy, że już od drogach i kolei nie wspomnę. Brzmiało pięknie, a nawet przepięknie.

Niejeden i niejedna uwierzyli i się nabrali. Bilans niestety jest krótki, wyjątkowo krótki. Szukałem, myślałem, czytałem i doszedłem do wniosku, że jedyną rzeczą, którą udało się zrobić, to budowa obwodnicy Lublina. Tu rzeczywiście wszyscy od prawa do lewa walczyli o pieniądze, lobbowali, wspierali społeczne protesty, gdy resort ministra Grabarczyka zrzucili projekt na listę rezerwową. Wtedy rzeczywiście rzutem na taśmę udało się przenieść go na listę główną. Dobry i odcinek Kurów Piaski, choć obiecywano ekspresówkę do samej Warszawy. Pozostała za to zdecydowanie bardziej długa lista życzeń niespełnionych.

Lotnisko, które się właśnie buduje w Świdniku pod Lublinem, to bardziej chyba zasługa samorządowców, niż posłów, choć bez wątpienia pomogła tu specustawa ułatwiająca wykup gruntów i odlesienie terenu. To można zapisać na konto posłów.

Kolej - teraz na otarcie łez na temat trasy Warszawa-Lublin-granica w Dorohusku, która miała być gotowa na EURO 2012. Pociągi miały jeździć 160 km/h. Miały. Ostatnio co prawda znalazły się jakieś pieniądze, ale nie na przebudowę, tylko remonty. I mam wrażenie, że tylko dlatego, iż Polskie Linie Kolejowe stwierdziły, że w perspektywie dwóch, trzech lat trzeba będzie ograniczyć prędkość pociągów do 60 km/h.

Centrum Spotkania Kultur - jakież to miało być wydarzenie. Budowany od 30 lat teatr w budowie miał być wreszcie dokończony. Pieniądze na nagrodę za najlepszy projekt z własnej kieszeni wysupłał były już poseł Palikot.

Pieniądze miały być, wszystko pięknie. Budowa miała tętnić już życiem, a nie zmieniło się nic. Niedokończone mury stoją i straszą. Nie do końca to wina posłów, bo a to architekci nawalili i na czas nie przygotowali dokumentacji, a to teraz miejscy radni PIS z Lublina zablokowali budowę parkingu, który na własny koszt miało wybudować miasto. Ten, który najgłośniej krzyczał, teraz chce być posłem.

Miejsca pracy- żaden z dużych pracodawców na Lubelszczyznę nie zajrzał. To raczej drobnica, po 20-30 miejsc pracy, setka to już maksimum. Gdzie zatem te inwestycje? Gdzie te obietnice?

Panie i panowie kandydaci może już czas skończyć z obiecywaniem a trzeba by się zabrać do roboty. Prowadźcie sobie polityczne wojenki, ale nie kosztem nas- wyborców, mieszkańców. Brzmi banalnie - pewnie, że tak. Gdyby obraz waszej pracy wyglądał inaczej, to pewnie tych banałów nie trzeba by było pisać. Niczego bardziej nie pragnę za cztery lata.

Średnio zadowolony ze swoich posłów mieszkaniec Lublina