Niespodziewany zwrot w śledztwie dotyczącym lipcowej powodzi w Gdańsku. Nowe światło w tej sprawie wnosi ekspertyza, którą wykonał Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Według IMiGW, mimo że 9 lipca w Gdańsku wystąpiły intensywne opady, to prawdopodobnie Kanał Raduni był w stanie bezpiecznie odprowadzić wodę.

Ta ekspertyza zdecydowanie różni się od wykonanej zaraz po powadzi na zlecenie Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Według tamtej opinii, przyczyną zalania Gdańska była nawałnica deszczowa, a stan wałów rzeki, która wylała nie miała wielkiego znaczenia. Nowa ekspertyza, mówi jednak całkowicie co innego: „Kanał Raduni, nawet w istniejącej postaci, był prawdopodobnie w stanie bezpiecznie przeprowadzić dopływające do niego wody opadowe” – mówi prowadzący śledztwo prokurator Lech Tymiński.

Według ekspertów, na prawej stronie wału powinny być wykonane specjalnie zabezpieczenia. Ponieważ ich nie było, woda wchodząc do kanału uderzała w wał i go rozbiła. Teraz prokurator Tymiński chce przesłuchać autorów obu ekspertyz i dowiedzieć się dlaczego tak się różnią. Możliwe, że trzeba będzie powołać biegłych, których opinia ostatecznie zadecyduje. Wtedy jednak śledztwo znacznie się przedłuży. Władze Gdańska, odpowiedzialne za stan wałów Raduni, są zaskoczone nową ekspertyzą i w ogóle nie chcą jej komentować.

Foto: Archiwum RMF

13:15