Pięciu lekarzy odpowie za źle zorganizowaną akcję ratowanie życia 12-letniego Kamila. Za kilka dni akt oskarżenia w tej sprawie trafi do sądu w Krynicy. Chłopiec zginął dwa lata temu. W ośrodku wypoczynkowym koło Muszyny przygniotła go metalowa, szkolna bramka.

Kolonistę najpierw przetransportowano do szpitala w Krynicy, później do Nowego Sącza gdzie zmarł. Prokuratorzy nie zdołali udowodnić, że to błędy lekarzy sprawiły, że Kamila nie udało się uratować. Dlatego oskarżyli lekarzy o nieumyślne narażenie dziecka na niebezpieczeństwo. Zdaniem biegłych, stan zdrowia kolonisty był na tyle ciężki, że prawdopodobnie nawet gdyby nie doszło do błędów, mógł on umrzeć.

Według śledczych, lekarze w złej kolejności zaplanowali i wykonali badanie u dziecka, co doprowadziło do błędnej diagnozy. Fatalnie także przygotowano transport rannego ze szpitala w Krynicy do Nowego Sącza. Nie wezwano śmigłowca, a dziecko w połowie drogi między miastami trzeba było przenosić z jednej do drugiej karetki. Prokuratorów nie przekonały argumenty, że stało się tak z powodu absurdalnych przepisów.

Wśród osób, które usiądą na ławie oskarżonych czterech to lekarze ze szpitala w Krynicy. Piątą osobą będzie dyrektor pogotowia ratunkowego w Nowym Sączu. Za nieumyślne narażenie zdrowia i życia Kamila grozi im do 12 miesięcy więzienia.