Od czasu katastrofy 10 kwietnia "życie polityczne w Polsce naznaczone jest nadmierną nerwowością, rytm nadają mu skrajne wypowiedzi" - ocenia francuski dziennik „Le Monde”. Lewicowa popołudniówka obwinia za to głównie Jarosława Kaczyńskiego i sympatyków PiS.

"Le Monde" alarmuje, że atak na biuro PiS w Łodzi wywołał kolejny "wzrost politycznego napięcia" w naszym kraju. 2010 rok pozostanie w Polsce naznaczony serią dramatów. 10 kwietnia wypadek samolotowy pod Smoleńskiem pozbawił życia ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego i zdziesiątkował polską elitę władzy. 19 października nowe wydarzenie zbulwersowało polską klasę polityczną i dolało oliwy do ognia - czytamy.

W czasie zbijającej z tropu kampanii wyborczej Jarosław Kaczyński ubrał się w szaty centrysty nawołującego po narodowego pojednania. Potem jednak powrócił do srogich wystąpień. Uważa, że Bronisław Komorowski nie jest prawowitym prezydentem, a Platforma Obywatelska ponosi odpowiedzialność za lotniczy wypadek - podkreśla francuski dziennik, dodając, że atak na biuro PiS w Łodzi pogłębił tę urazę.

Według gazety "premier Tusk, który opanował sztukę powściągliwości, próbuje zachować spokój", a Komorowski pragnie namawiać do tego samego media. „Le Monde” sugeruje jednak, że przypomina to "czcze życzenie", bo media w naszym kraju są za bardzo podzielone politycznie.