W dwuznacznej sytuacji postawił się były prezydent USA Bill Clinton wydając tuż przed przekazaniem władzy swojemu następcy wiele ułaskawień.

Zarządzenie Clintona jest w Stanach nadal szeroko dyskutowane. Zdaniem dzisiejszego "The Washington Post", o ułaskawieniach decydowały powiązania ułaskawionych z Clintonem, a w niektórych przypadkach były one wyraźną formą odwdzięczenia się za fundusze wpłacone na kampanie wyborcze Demokratów i samego prezydenta. Największe chyba zdziwienie wywołało znalezienie się na liście byłego prezydenta niejakiego Marka Richa, maklera giełdowego i miliardera, któremu sąd udowodnił uchylanie się od płacenia podatków, oszustwa i udział w gangsterskich poczynaniach, za co w sumie groziła mu kara 325 lat więzienia. Rich jednak nigdy nie stanął przed sądem, gdyż w 1983 roku uciekł do Szwajcarii i tamtejszych władz nie udało się skłonić do jego ekstradycji. Nadal jest na wolności i zarabia miliony. Okazało się, że jego była żona wpłaciła znaczne sumy na konto Partii Demokratycznej - według "Washington Post" 320 tys. dolarów, a według "Washington Times" - nawet 1,3 miliona dolarów. Clinton ułaskawił także swego przyrodniego brata Rogera, oskarżonego o sprzedaż kokainy w latach 80.; Richarda Rileya juniora - syna ministra edukacji w swoim gabinecie - który też był zamieszany w handel narkotykami; szwagra byłego demokratycznego kongresmana Sama Gejdensena. Ułaskawienie umożliwiło wyjście na wolność także Susan McDougal, jednej z "bohaterek" afery Whitewater. Była ona wspólniczką Clintona z okresu kontrowersyjnych transakcji nieruchomościami, dokonywanych przez Billa i Hillary Clintonów w Arkansas pod koniec lat 70. Były prezydent skorzystał ze swych prerogatyw także w przypadku byłego członka gabinetu, Henry Cinserosa, ministra budownictwa, który złożył fałszywe zeznania w sprawie sum wypłacanych dla swojej kochanki. Niektóre z tych osób odbyły już karę więzienia i ułaskawienie oznacza dla nich przede wszystkim odzyskanie niektórych zawieszonych praw obywatelskich lub ma znaczenie symboliczne. Niektórzy z ułaskawionych, jak np. Cisneros, wcale się o to nie zwracali do Clintona. Tymczasem w więzieniach o ułaskawienie ubiega się kilkadziesiąt tysięcy skazanych.

Nie był pierwszy...

Ułaskawienia prezydenckie, które nie wymagają szczegółowych wyjaśnień i nie podlegają apelacji, w przeszłości bywały bezpośrednio motywowane polityką. Prezydent Ford ułaskawił np. byłego prezydenta Nixona, który podał się do dymisji po aferze Watergate i groziło mu odpowiadanie przed sądem za przestępstwa. Prezydent Bush senior (ojciec obecnego prezydenta) ułaskawił pod

koniec swoich rządów byłego szefa Pentagonu, Caspara Weinbergera,

oskarżonego w związku z aferą Iran-contras.

Foto EPA

00:20