Rezolucja domagająca się ustąpienia prezydenta Leonida Kuczmy oraz kierownictwa MSW i Służby Bezpieczeństwa Ukrainy – to efekt kilkutysięcznej demonstracji w centrum Kijowa.

W czasie manifestacji spalono portrety i kukłę Kuczmy, jednak nie doszło do incydentów z milicją. Rezolucja, ogłoszona przez jednego z organizatorów demonstracji, Jurija Łucenkę, zawiera żądanie wszczęcia przez ukraiński parlament procedury impeachmentu wobec szefa państwa, a także odwołania ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych Jurija Krawczenki i szefa SBU Leonida Derkacza. Według Łucenki, "Kuczma to nie tylko zły prezydent, symbol bezprawia, braku odpowiedzialności i korupcji, które rozpleniły się od centrum do regionów. Jego czas już przeszedł, powinien już odejść. Nie sposób żyć w kraju, gdzie rozprawiają się ze wszystkimi, którzy nie zgadzają się z Leonidem Kuczmą".

Chcą wiedzieć co się stało z Gongadze...

Demonstranci domagali się też przedstawienia w parlamencie przez prokuratora generalnego Michajła Potebeńkę sprawozdania ze śledztwa w sprawie uprowadzenia i śmierci dziennikarza Georgija Gongadze. W demonstracji wzięła udział matka Georgija Gongadze. "To, co stało się z moim synem, może stać się i z waszymi dziećmi. Będę walczyć do końca, póki nie znajdę tego, który zabił mego syna" - powiedziała Łesia Gongadze. Wtorkowa demonstracja była odzwierciedleniem narastających protestów przeciwko prezydentowi Ukrainy, któremu przypisuje się związek z uprowadzeniem we wrześniu ubiegłego roku dziennikarza Georgija Gongadze, który krytykował prezydenta i prowadził krucjatę przeciwko korupcji.

Foto EPA

21:35