Dziewięć lat w kolonii karnej ma spędzić, zgodnie z sądowym wyrokiem, Michaił Chodorkowski. Jego adwokaci zapowiadają złożenie apelacji, a były szef Jukosu pozostanie na razie w areszcie. To będzie czas na oswojenie się z wizją łagru?

Rosyjska kolonia karna to rodzaj położonego na prowincji obozu. Skazani mieszkają w barakach, w ogromnych salach wypełnionych piętrowymi pryczami. Wszyscy muszą przestrzegać surowych zasad.

- Nie możesz chodzić po obozie jak chcesz. Zgodnie z regulaminem możesz się przemieszczać tylko w szyku, w grupie innych więźniów - opowiada Naum Nim, były dysydent i więzień radzieckich obozów pracy, z którym rozmawiał nasz korespondent.

Po przybyciu na miejsce każdy nowy więzień musi najpierw przejść kwarantannę, po czym zostaje przydzielony do oddziału, brygady i baraku. Sam ma sobie przyszyć do ubrania tabliczkę z nazwiskiem i numerem oddziału.

- Dawniej w czasach władzy radzieckiej praca była sprawą ofiarności, bohaterstwa i jedyną drogą odkupienia win. Dziś praca w zonie jest świętem - uważa Naum Nim. Jego zdaniem Chodorkowski będzie traktowany w obozie jak książę, a być może trafi mu się jakaś świetna praca, jak choćby robienie taboretów.