Znowu zatrzęsła się ziemia w Turcji. Nocny wstrząs wtórny miał siłę

prawie 5 stopni w skali Richtera, a jego epicentrum znajdowało się

w mieście Bolu. Prawdopodobnie nie ma ofiar w ludziach, zniszczonych

zostało jednak kilka budynków.

Z pewnością długo potrwa usuwanie skutków piątkowego trzęsienia w

położonym zaledwie 40 kilometrów od Bolu, Duzce. Zginęło tam prawie

600 osób, a tysiące pozostały bez dachu nad głową. Ludzie boją się

wracać do swoich opuszczonych domów - w każdej chwili może nadejść

kolejny wstrząs. Mieszkańcy miasta koczują więc na ulicach - w deszczu

i zimnie. Ci, którzy mieli więcej szczęścia, śpią w namiotach.

Polscy ratownicy, którzy brali udział w akcji poszukiwania ofiar

piątkowego kataklizmu wrócili już do kraju. Twierdzą, że wyprawa była

dla nich bardzo cennym doświadczeniem. Strażacy z

Gdańska, Krakowa i Nowego Sącza oraz górnicy z Lubina, nawet w czasie

akcji pamiętali o trwającej w kraju akcji protestacyjnej swoich kolegów

z Solidarności. "Nam wcale nie jest lepiej - mówili, narażamy życie za

1000-1300 złotych miesięcznie". W Turcji razem z polskimi ratownikami

był Marcin Firlej:

"FIRLEJ" czas 40 sek

Dziś do Stambułu pojedzie transport z pomocą humanitarną dla ofiar

trzęsienia ziemi, zorganizowany przez Polski Czerwony Krzyż. Koce,

śpiwory i namioty weźmie na pokład samolot, którym na szczyt OBWE w

Stambule poleci prezydent Aleksander Kwaśniewski.