Kolejne dwa ciała marynarzy wydobyto z wraku okrętu podwodnego "Kursk", ustawionego w pływającym doku w zatoce Kolskiej pod Murmańskiem. W sumie we wnętrzu kadłuba okrętu znaleziono już ciała czternastu - spośród 118 osób, które zginęły w ubiegłorocznej katastrofie.

Przeszukiwanie wraku to dość skomplikowana operacja. Potężna eksplozja na dziobie okrętu, która spowodowała katastrofę wyrwała z uchwytów wewnątrz "Kurska" różnego rodzaju urządzenia. Korytarze są zawalone połamanym wyposażeniem okrętu, czasami kawałkami ścianek działowych. Na dodatek zalane są wodą zmieszaną z olejem. Praca w takich warunkach jest bardzo trudna. Wyciąganie zwłok zwłaszcza z niższych pokładów jest niezwykle skomplikowane. Mimo to ekipy prokuratorskie bardzo się spieszą. Słona morska woda zakonserwowała ciała, jednak po wyciągnięciu okrętu na powierzchnię zaczęły się one szybko rozkładać. Znacznie wolniej pracują specjaliści, którzy muszą wyciągnąć ze specjalnych stanowisk startowych 22 rakiety samo sterujące "Granit". Istnieje obawa, że mogły zostać uszkodzone podczas katastrofy. Na razie wypompowuje się z nich paliwo. Najmniejsze obawy budzą dwa reaktory atomowe. Stałe badania pokazują, że nie stanowią one zagrożenia.

09:40