Miłośnicy zwariowanych komedii w duchu amerykańskich kreskówek będą w

tym tygodniu usatysfakcjonowani. Do kin wchodzi film "Polowanie na mysz"

Posłuchajcie, jak zaczyna się ta historia...

dźwięk - Pewnej nocy stary człowiek umarł. Tak jak zdarza się to czasem starym ludziom. Stary człowiek zostawił swym dwóm synom dom. Ale za jego drzwiami, gdzieś wewnątrz ścian jest ktoś, kto czuwa..."

Tak mógłby zaczynać się horror, ale kiedy wyjaśnia się, że tym tajemniczym kimś w ścianie jest mysz, nietrudno zorientować się, że mamy do czynienia z komedią. Film jest dziełem debiutanta - Gore'asa Verbinskiego, a role braci grają Nathan Lane i Lee Evans. Bracia chcą pozbyć się odziedziczonego domu, lecz nie mogą tego zrobić, póki go nie odszczurzą. Pardon - odmyszą. Starcie jest nieuniknione. Mówi Nathaniel Lane:

dźwięk - Jesteśmy intruzami w jej domu, więc organizuje przeciw nam ruch oporu. Próby kontynuowania remontu domu spełzają przez to na niczym, niezależnie od tego, czy z myszą walczy okrutny kot, czy szalony eksterminator grany przez Christophera Walkena.

Walkenowi z trudem przyszło udawanie okrutnika, bo na planie bardzo polubił nieszczęsną mysz.

dźwięk - Pracowałem z nią tylko jeden dzień. Było cudownie. Spotkałem ją i okazała się bardzo słodka. Łapała mnie za palec i robiła wszystko, czego od niej chcieliśmy.

Tak naprawdę myszy na planie było ponad 60. Mimo to nie obeszło się bez

animacji komputerowych. Za efekty specjalne odpowiadał Michael

Lantieri:

dźwięk - Nigdy wcześniej nie trenowałem myszy. W ogóle nikt tego nie robił, no, chyba że trzeba było wystraszyć kogoś w horrorze. To było wielkie wyzwanie, byliśmy przygotowani na maksymalne wykorzystanie animacji komputerowych, ale okazało się, że w 90-95 procentach wystarczyła prawdziwa mysz.

Oglądając niektóre sceny "Pułapki na mysz" trudno w to uwierzyć. A

jednak. Miłej zabawy.