Śledczy z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu wciąż dostają nowe informacje. Tym razem zgłosiła się córka generała Andrzeja Andrzejewskiego (zginął w katastrofie pod Mirosławcem), która opowiedziała o telefonie od obecnego szefa polskich sił powietrznych, gen. Andrzeja Błasika. Dowódca polskiego lotnictwa sugerował by Klaudyna Andrzejewska nie opowiadała mediom w jaki sposób wojsko traktuje rodziny ofiar tragedii.

Generał Błasik w TVN przyznał, że dzwonił do żony gen. Andrzeja Andrzejewskiego, swojego kolegi.

Opis rozmowy, w czasie której Błasik miał zapowiadac opóźnienie w sprawie załatwienie mieszkania wdowie po gen. Andrzejewskim już trafiła do prokuratury.

Tego samego dnia w prokuraturze wyjaśniającej okoliczności śmierci był też Andrzej Smyczyński - jego brat był drugim pilotem CASY. Raport komisji, minister obrony narodowej, oficjalne głosy dowódców wskazują wyłącznie na winę ludzi - załogi, dowódców i trybu szkolenia. Andrzej Smyczyński próbuje sprawdzać inne hipotezy. Na opinie o tym, że zawieść mógł też sprzęt, trafiłem w kilku źródłach. Twierdzą tak też wojskowi bojąc się jednak mówić o tym głośno. Brat zmarłego pilota bać się zwierzchników nie musi i stawia pytania.

Prokuratorzy powołają też nowych biegłych. Po informacjach m.in. RMF FM, które podawałem wraz z Pawłem Żuchowskim w przeddzień i w dniu rocznicy katastrofy, coraz istotniejsze staje się pytanie o inne, niż ludzkie błędy, powody wypadku.