15 lat po katastrofie promu kosmicznego Challenger, w którym zginęła cała 7-osobowa załoga, NASA rozważa założenie systemu, który mógłby w podobnej sytuacji uratować astronautów.

Do tragedii Challengera doszło w czasie startu z kosmodromu na przylądku Canaveral na Florydzie. Po 73 sekundach lotu prom spowity został chmurą dymu i doszło do eksplozji. Przez wiele miesięcy trwało śledztwo, którego celem było ustalenie przyczyn wypadku. Amerykańska agencja kosmiczna NASA zleciła specjalistom dokonanie poprawek, które zapobiegłyby podobnym wydarzeniom: "Po tragedii całkowicie zmieniliśmy system przygotowań promów kosmicznych do startu. Zmienione zostały również kryteria i procedury obsługi promów. Wydaje mi się, iż można mówić o stworzeniu całkowicie nowej filozofii, która lepiej pasuje do tego, czym w istocie jest statek kosmiczny" - powiedział jeden ze świadków katastrofy George Dillon, w 1986 roku rzecznik centrum kosmicznego imienia Kennedy'ego na Florydzie.

Wyniki analiz nowego systemu poznamy na wiosnę. Nie jest jednak pewne, czy NASA w ogóle zdecyduje się na wprowadzenie takiego systemu. Po pierwsze ze względu na koszty sięgające nawet miliarda dolarów, po drugie ze względu na napięty kalendarz lotów związanych z budową międzynarodowej stacji kosmicznej. Po trzecie wreszcie dlatego, że wszelkie rozważane projekty mają istotne wady. Najbardziej oczywiste byłoby zastosowanie foteli katapultowych, podobnych do tych, w które wyposażone są samoloty bojowe. Prom Columbia podczas swych pierwszych czterech lotów miał takie fotele, potem je wymontowano. Ich instalacja zabrałaby jednak bardzo dużo cennego miejsca w kabinie i ograniczyła liczbę członków załogi do co najwyżej sześciu. Inna metoda to wyposażenie astronautów w osobiste minisilniki rakietowe, które mogłyby ich w razie potrzeby wyrzucić poza kabinę. To rozwiązanie najlżejsze, ale możliwe do zastosowania tylko dla najwyżej 5-osobowej załogi. Myśli się też o odpowiednim wzmocnieniu kabiny, która mogłaby w całości pełnić rolę kapsuły ratunkowej. To zwiększyłoby jednak jej masę o blisko 4 tony i ograniczyło w ten sposób możliwości transportowe promu. NASA twierdzi, że prawdopodobieństwo katastrofy podczas startu wynosi 1:438. Na razie jeden start zakończył się tragedią - 100 sukcesem.

00:45