Tydzień temu we wrocławskim skateparku zginął 15-latek. W czasie wykonywania ewolucji uderzył głową o beton. Niestety, niewielu amatorów rolek i desek wyciągnęło wnioski z tego wypadku – kaski wciąż są tu rzadkością.

Po tragedii skatepark na Placu Wolności przez tydzień był nieczynny. Dziś bezpieczeństwa pilnuje tam strażnik miejski, ale i on nie budzi respektu młodych ludzi – kask ubiera niewielu.

O obowiązku ubierania kasku i ochraniaczy mówi regulamin parku. Niestety nie wszyscy biorą sobie te wymogi do serca – na rampy wciąż wielu wychodzi bez zabezpieczeń. Ich argumenty są różne. - Deskorolka nie jest aż tak niebezpieczna jak rower górski - mówi jeden z miłośników ewolucji. - A po co kask? - pyta inny, wzruszając ramionami.

Kaski często są wyśmiewane jako niemodne. - Mnie to nie dotyczy i mnie kask nie przeszkadza - twierdzi jeden z nielicznych użytkowników skateparku, który jeździ w kasku. Szkoda tylko, że takie opinie są w mniejszości. A najtańszy kask to wydatek rzędu około 20-30 złotych – to może być cena życia.