Radni Kalisza ostro namieszali. Wygląda jakby chcieli stanąć po stronie dłużników miejskiej biblioteki. Uznali, że umowa z firmą windykacyjną jest niezgodna z prawem. Od początku roku udało się odzyskać ponad 150 tys. zł. Książki zaczęły wracać... Według kaliskich radnych z komisji rewizyjnej dłużnicy ponoszą jednak za duże koszty.

Zarzuty są dwa: firma windykacyjna została wybrana bez konkursu, a do tego brała pieniądze za odzyskane długi i od biblioteki i od dłużników.

Prawo złamano więc wobec tych, którzy sami w zgodzie z nim nie żyją, bo trzymanie latami książki, która do wypożyczającego przecież nie należy, to w najlepszym razie zabór mienia.

Piszę cały czas o obecnym stanowisku radnych, ale kto nie słyszał o samym pomyśle windykacji przez bibliotekę w Kaliszu, sam może go ocenić sprawdzając

Zostaje liczyć na to, że książki do biblioteki i tak będą wracać, kto zawinił zapłaci karę, a dyrektor biblioteki, który dobry pomysł chciał zrealizować, nie będzie teraz najbardziej ukaranym...