Zdobywczyni Pucharu Świata w biegach narciarskich Justyna Kowalczyk skrytykowała pomysł rozegrania w przyszłym roku zawodów Pucharu Świata na Szrenicy w Szklarskiej Porębie. "To kaskaderka. Zjazd po trasie alpejskiej jest powyżej moich możliwości" - powiedziała.

Moim marzeniem, dodam, że jednym z większych, było wystartowanie w kraju w zawodach Pucharu Świata. Ale moje umiejętności nie pozwalają na to, by w takiej wersji zawodów wystartować. Najważniejsze jest zdrowie, a zjazd po trasie alpejskiej jest powyżej moich możliwości - powiedziała Kowalczyk, która bierze udział w mistrzostwach Polski w Jakuszycach.

Jeśli Polski Związek Narciarski wyśle do FIS-u (Międzynarodowa Federacja Narciarska) wniosek, aby były dwa normalne biegi na Polanie Jakuszyckiej, to oczywiście z wielką radością wystartuję. Ale jeśli to będzie tylko bieg na Szrenicę, to w tym momencie będę zmuszona trenować gdzieś indziej. Zdania nie zmienię i proszę mnie zrozumieć. Będę miała pierwszy Puchar Świata w Polsce i w tym momencie otrzymuję w prezencie od organizatorów jedyną rzecz, której nie umiem i w której mogę sobie zrobić krzywdę - dodała.

Polska po raz pierwszy zabiega o organizację Pucharu Świata. Początkowo planowano rozegranie dwóch biegów na Polanie Jakuszyckiej. Później pojawił się pomysł przeniesienia drugiego z nich na Szrenicę, z morderczym podbiegiem i zjazdem nartostradą Lollobrygida. Przeprowadzono nawet próbne zawody, które wykazały, że pokonanie takiej trasy jest możliwe. Jednak zdaniem Kowalczyk i jej trenera Aleksandra Wieretielnego jest to wariant szalenie niebezpieczny.

Ostateczną decyzję odnośnie wyboru wersji, która zostanie przedstawiona FIS do akceptacji, podejmie w najbliższym czasie PZN. W czerwcu polski wniosek zostanie oceniony podczas Kongresu FIS.