Piłkarski szczyt bez fajerwerków. Wisła-Legia 0-1.

Wisła Kraków przegrała w Legią Warszawa 0-1 w meczu, który miał być okrasą nie tylko 13. kolejki piłkarskiej ekstraklasy, ale i całej jesiennej rundy. Miał być, niestety, nią nie był. Patrząc na to co działo się podczas 90 minut na zielonej murawie w Sosnowcu, niewtajemniczonym w arkana ligowej piłki, zapewne ciężko było uwierzyć, że grają mistrz z drugą ekipą poprzedniego sezonu. Grały raczej zespoły słaby i słabszy. Złe przyjęcia piłki, niedokładne podania, celnych strzałów jak na lekarstwo, zwyczajnie nie dało się tego oglądać."Mizeria, panie, mizeria" - powiedział po meczu jeden z kibiców, który chcąc nie chcąc, był wyrazicielem opinii,wszystkich przybyłych na stadion kibiców / fanów Legii nie było/.

Cała ta jesienna''gierka na szczycie" zakończyłaby się niczym, czyli bezbramkowym remisiem, gdyby nie "wejście smoka" Serba Radovića. W 33. minucie zastąpił kontuzjowanego Szałachowskiego i 60 sekund później zdobył zwycięską - jak się okazało - bramkę meczu...

Wisła przegrywa kolejne ważne spotkanie w tym sezonie. Najpierw Levadia, potem Lech, a wczoraj Legia, pokazały, że mistrz jest nagi....

Trener Wisły Maciej Skorża ma o czym myśleć. Jeszcze przed spotkaniem nie wyobrażał sobie sytuacji , by po meczu, ktoś zarzucił jego podopiecznym brak determinacji w walce o zwycięstwo, a prawda jest brutalna. Wiśle tej determinacji zabrakło. W efekcie zamiast 10-punktowej przewagi nad Legią, Wisła ma teraz zaledwie cztery punkty więcej od zespołu, który zmobilizowany premią w wysokości miliona euro wraca do walki o tytuł.

W całej tej ligowej "mizerocie" jest jeden pozytyw. Walka o mistrzostwo Polski powinna trzymać kibiców w napięciu również wiosną 2010 roku. Czego sobie i Wam serdecznie życzę. Wyższego poziomu polskiej piłki również.