O punkty Pucharu Świata walczyły biegaczki, biatloniści i alpejczycy. Odpoczywali tylko skoczkowie, bo zawody w Harrachvie już wcześniej zostały odwołane

Najlepiej z naszych spisała się Justyna Kowalczyk. Polka zajęła 9. miejsce w biegu na 10 kilometrów techniką dowolną w szwajcarskim Davos. Wygrała Rosjanka Irena Chazowa. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Kowalczyk spadła z trzeciej na czwartą pozycję - wyprzedziła ją Szwedka Charlotte Kalla (dziś 2.). Biathloniści rywalizowali w biegach na dochodzenie w austriackim Hochfilzen. U panów najlepszy okazał się Norweg Emil Hegle Svendsen, który umocnił się na prowadzeniu w Pucharze Świata. Różnice w czołówce naprawdę minimalne. Trzeci na mecie Ole Einar Bjoerndalen stracił do zwycięzcy zaledwie trzy sekundy. Polaków na trasie zabrakło, bo wczoraj wypadli fatalnie i nie zakwalifikowali się do zawodów. U pań trwa szwedzka hegemonia. Wygrała Helena Jonsson. Agnieszka Cyl (do niedawna występująca pod panieńskim nazwiskiem Grzybek) na 30 miejscu. Niby słabo, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że startowała z 40. lokaty to występ należy zapisać na plus. Emocji nie brakowało także w rywalizacji Alpejczyków. Na trasie supergiganta we francuskim Val d'Isere najszybszy okazał się Austriak Michael Walchhofer. Do mety nie dotarł m.in. Szwajcar Carlo Janka, ale mimo to utrzymał prowadzenie w klasyfikacji generalnej PŚ, z dorobkiem 460 punktów. Nasz Maciej Bydliński ominął jedną z bramek mniej więcej w połowie dystansu, ale już wtedy tracił do lidera blisko 3 sekundy.

Panie jeździły w szwedzkim Aare. Trasę slalomu giganta najszybciej pokonała młoda Francuzka Tessa Worley. Podobnie jak u alpejczyków do mety nie dotarła liderka Pucharu Świata. Amerykanka Lindsay Vonn zachowała jednak pierwsze miejsce. Agnieszka Gąsienica-Daniel zajęła 33. miejsce i nie oglądaliśmy jej w finałowym przejeździe (startuje 30 najlepszych zawodniczek).