Setki autobusów izraelskiego przedsiębiorstwa Egged jeździ dziś z zapalonymi światłami na znak żałoby po śmierci 19 ofiar samobójczego zamachu palestyńskiego terrorysty. Autobusy kursujące w Jerozolimie, gdzie doszło do zamachu, wyjechały na ulice miasta z czarnymi wstążkami, zawiązanymi na bocznych lusterkach. Kierowcy żegnają w ten sposób swego kolegę, Rahamima Sidkiyahu, który zginął w zamachu.

Premier Izraela Ariel Szaron robi wszystko, aby zablokować wszelkie wysiłki pokojowe - tak władze Palestyńskiej Autonomii zareagowały na zapowiedź Izraela o zajęciu palestyńskich terytoriów przez wojsko państwa żydowskiego. Izraelska armia ma pozostać tam dopóki nie ustaną ataki terrorystyczne na Izraelczyków.

Już wczoraj zajęte zostały Dżenin i Kalkilja, dziś rano czołgi wjechały do Nablusu. W Ramallah, gdzie znajduje się siedziba Jasera Arafata mieszkańcy na gwałt wykupują ze sklepów żywność: Gdy tylko usłyszałam o zamachu, pobiegłam do sklepu, by kupić zapasy jedzenia i przygotować się na kolejne wkroczenie do miasta izraelskich wojsk.

Wiele osób zdecydowało się opuścić Ramallah. Z Zachodniego Brzegu wyjeżdża także grupa pracujących tam Europejczyków, w tym jeden z wykładowców uniwersytetu Bir Zeit: Kazano nam przerwać zajęcia, gdyż wszystkim obcokrajowcom polecono, by jak najszybciej opuścili Ramallah. Wszyscy spodziewają się kolejnej okupacji.

Palestyńska intifada trwa od ponad 20 miesięcy. Od września 2000 roku zginęło już ponad 1,4 tys. Palestyńczyków i ponad 500 mieszkańców Izraela.

09:45