Setki spychaczy, dźwigów i koparek pojawiło się na głównych ulicach zrujnowanego miasta Bam w Iranie. To widomy znak, że kończy się akcja ratunkowa. W piątkowym trzęsieniu ziemi zginąć mogło nawet 30 tysięcy osób.

Ratownikom udało się przeszukać tylko znikomą część miasta, ale uznano, że szanse na znalezienie w gruzach żywych osób są już znikome. Teraz najważniejsze jest, by nie dopuścić do wybuchu epidemii.

Uratowani spod gruzów mówią o swoim ocaleniu, jak o prawdziwym cudzie. Wśród nich są też zachodni turyści.

Cały nasz hotel po prostu zniknął. Pierwszą osobą, którą zobaczyliśmy, gdy udało nam się wydostać z rumowiska był pewien Belg. Starał się uratować swoją dziewczynę. Widzieliśmy tylko czubek jej głowy. Reszta ciała była zagrzebana w ziemi. Rozgarnialiśmy gruz rękoma, by odsłonić jej twarz i umożliwić oddychanie. Tak wspomina piątkowy poranek młoda Brytyjka.

Gubernator prowincji Kerman obawia się, że w kataklizmie mogło stracić życie nawet 30 tysięcy osób. Co najmniej tyle samo zostało rannych. Teraz największy nacisk położony zostanie na pomoc dla tych, którzy ocaleli.

W akcji ratowania ofiar trzęsienia ziemi biorą udział ekipy z całego świata. Wśród nich jest także 24 ratowników ze straży pożarnej w Nowym Sączu, 4 oficerów Komendy Głównej PSP oraz 3 lekarzy Polskiej Misji Medycznej.

12:05