- Miasto mi się podobało. Pamiętam kościół, a tam obraz Matki Boskiej - wspomina Siergiej Rogoznikow z Jarosławia, weteran II wojny światowej, który wyzwalał Częstochowę. Pojutrze będzie uczestniczył w moskiewskich uroczystościach na placu Czerwonym.

Siergiej Rogoznikow, były politruk – oficer ds. wychowania politycznego – do dziś pamięta, jak ogromne wrażenie zrobiła na nim Częstochowa. - Radzieckie czołgi, zamiast atakować, objechały miasto. Niemcy się przestraszyli, że wpadną w okrążenie i prawie nie stawiali oporu - opowiada weteran.

Bardzo mile wspomina także wizytę u jednej z miejscowych rodzin. - Można się było porozumieć, nasze języki aż tak się nie różnią - zaznacza Rogoznikow.

W związku z pełnioną przez siebie funkcją, Siergiej Rogoznikow miał za zadanie stworzenie „dobrej grupy bojowej”, składającej się przede wszystkim z ideowych komsomolców, która jako pierwsza poderwie się do ataku. Za nią miały iść kolejne oddziały. Sam weteran zapewnia, że w takiej sytuacji nie wyobrażał sobie, by mógł pozostać w okopie.