Corrida - słyszał o niej każdy, uważana za symbol Hiszpanii. A dla wielu Hiszpanów torreadorzy są uosobieniem odwagi, męstwa, a także sztuki. Corrida w niektórych rejonach Hiszpanii traci jednak popularność, coraz mniej osób chce oglądać krwawe walki.

Jak mówi barcelońska korespondentka RMF, gdyby nie turyści, latem w stolicy Katalonii prawdopodobnie w ogóle nie byłoby walk z bykami. Wielu przyjezdnych bilet na corridę ma wliczony w cenę hotelu, a w sezonie uruchamiane są specjalne linie autobusowe, które dowożą na corridę obcokrajowców.

Wśród Katalończyków popularność walk z bykami tak bardzo spadła, że jedną spośród dwóch działających w Barcelonie aren trzeba było zamknąć. Przerobiona zostanie na centrum handlowe.

Inaczej jest w Madrycie, czy Andaluzji, gdzie walki wciąż cieszą się wielką popularnością. Jak obliczono, corridy rocznie przynoszą zyski rządu 500 mln euro, a najlepsi torreadorzy za walkę dostają nawet 100 tys. Dlatego w kolejce na szczyt czeka wielu śmiałków. Ci najmniej znani, by wystąpić, sami muszą płacić. Walka na znanej arenie kosztuje ich średnio 2,5 tys. euro.

Najpierw walki z bykami odbywały się wprost na ulicach. Były to biegi śmiałków, podobne do tych, które do dzisiaj odbywają się w Pampelunie. Potem walka na placu, czyli na arenie stała się spektaklem, w którym dzielny torreador zmaga się z groźnym bykiem.

W corridzie tak naprawdę nie chodzi o zabicie byka. To przedstawienie, w którym człowiek zmaga się z naturą. Po pierwsze chodzi o to, aby torreador nie dał się stratować, nie dał się zranić. Ale do tego musi być to spektakl artystyczny. Torreador jest twórcą sztuki i kto tego nie rozumie, nigdy nie zrozumie corridy - przekonuje Joan Segura, szef katalońskiego związku torreadorów.

Byka trzeba umieć zabić jednym celnym uderzeniem szpady. Przedtem jednak, walczący z nim torreador musi udowodnić publiczności, że panuje nad półtonowym zwierzęciem. Każda walka jest oceniana przez widownię. Największą nagrodą dla torreadora jest zgoda na odcięcie zabitemu bykowi uszu i ogona.

Każdy wielki torreador stworzył własny, niepowtarzalny styl walki. Ci z Sewilli są weselsi, z Kordoby bardziej dynamiczni. Ale w corridzie liczy się osobowość walczącego - wyjaśniał Joan Segura. I przyznał, że ryzykiem dla przyszłości corridy są nie tyle obrońcy praw zwierząt, ile sami torreadorzy. Odkąd powstały szkoły, w których uczą się walczyć, młodzi adepci zatracili swoją oryginalność.

09:00