Nie ma możliwości zabezpieczenia dostępu do wraku polskiego promu Jan Heweliusz - twierdzą władze niemieckie.

Po pojawieniu się informacji o plądrowaniu wraku przez płetwonurków i urządzanych tam libacjach alkoholowych, polski MSZ zwrócił się z notą dyplomatyczną do strony niemieckiej, dotyczącą wzajemnej ochrony wraków. Polska miałaby chronić niemieckie na swoich wodach terytorialnych, a Niemcy polskie u siebie. Niestety władze niemieckie nie wyraziły zgody na tą propozycję twierdząc, że nie mają na taką okoliczność żadnych przepisów prawnych. Zaproponowali natomiast, żeby miejsce zatonięcia promu objąć wielostronną umową międzynarodową. Zawarcie takiej umowy może jednak potrwać kilka miesięcy. Do tego czasu miejsce spoczynku polskich marynarzy nie byłoby w żaden sposób chronione.

Prom Jan Heweliusz zatonął siedem lat temu u wybrzeży niemieckiej wyspy Ruggia. Była to największa katastrofa morska w historii polskiej marynarki handlowej. Zginęły wówczas 44 osoby.

00:30