Opolska prokuratura garnizonowa rozpoczęła postępowanie karne w sprawie wydarzeń w likwidowanej brygadzie piechoty górskiej w Nysie. Ma ono ustalić czy pijany podoficer zgwałcił szeregowca. Obaj żołnierze pełnili służbę wartowniczą.

Wiadomo, że plutonowy – żołnierz zawodowy i jego pomocnik zeszli z posterunku. Zauważył to oficer dyżurny i rozpoczęły się poszukiwania żołnierzy. Znaleziono ich w kancelarii podoficera. Mężczyźni byli pijani i nie kompletnie ubrani. Kłócili się. Podpułkownik Krzysztof Klar z nyskiej brygady potwierdza, że obaj żołnierze „przekroczyli normy i zasady dyscypliny wojskowej”, ale na razie oficjalnie nie mówi o gwałcie, czy też molestowaniu seksualnym: „Na ile polega to na prawdzie, to nie wiemy. W tej sprawie wypowie się na pewno lekarz” – powiedział naszemu reporterowi podpułkownik Klar. Podobnie powściągliwy w opiniach jest wojskowy prokurator, który twierdzi, że jest za wcześnie na ujawnianie szczegółów w tej sprawie.

Nasz reporter dotarł do żołnierza z Nysy, który zna plutonowego. Pełnił z nim niejednokrotnie służbę i - jak powiedział – jest zaskoczony postępowaniem podoficera. Świadkowie zdarzenia potwierdzają jednak, że obaj żołnierze pili alkohol i miało to wyglądać tak, jakby plutonowy chciał upić szeregowca. Jeśli doszło do gwałtu, podoficerowi grozi do 10 lat więzienia, a prawie na pewno nie ma już powrotu do pracy w wojsku.

foto Archiwum RMF FM

12:15