Największe od ponad 30 lat pożary australijskiego buszu bezpośrednio zagroziły Sydney. Z zagrożonych domów uciekły tysiące ludzi. Co najmniej 800 osób spędziło noc w zorganizowanych przez władze schroniskach. Zamknięto część szkół. Sytuację komplikuje także trwająca w tej części kraju niespotykana od 100 lat susza.

Mimo niewielkich opadów i spadku temperatury, silne wiatry sprawiły, że wymknęło się spod kontroli ponad 80 ognisk pożaru na północ, zachód i południe od miasta. Spłonęło już około 20 domów na przedmieściach Sydney. Do walki z ogniem wysłano ponad 3 tys. strażaków.

Na autostradach prowadzących do Sydney policja organizuje konwoje eskortowane przez służby ratownicze. Część dróg zamknięto całkowicie. Obowiązuje też zakaz przewożenia jakichkolwiek łatwopalnych materiałów.

W samym Sydney rano zapanował chaos, gdy zamknięto północną autostradę, którą mieszkańcy tego czteromilionowego miasta chcieli wyjechać na weekend. Ulice zablokowane są też wielokilometrowymi kolumnami ciężarówek, nie mogących opuścić miasta. Strażaków wspiera około 80 samolotów, zrzucających z powietrza wodę.

07:20