We Francji zaostrza się spór czy policja celowo ułatwiła samobójstwo choremu psychicznie mężczyźnie, który przedwczoraj zastrzelił w Nanterre pod Paryżem 8 radnych miejskich, a ciężko ranił 14 innych. Szaleniec wyskoczył przez okno w czasie policyjnego przesłuchania.

Dziennik "Le Figaro" podkreśla, że więcej jest na razie pytań niż odpowiedzi - jak doszło do tego, że chory psychicznie zbrodniarz, który powtarzał, że chce popełnić samobójstwo, w czasie przesłuchania został posadzony, bez kajdanek koło nie okratowanego okna. Nie wiadomo czy funkcjonariusze zrobili to celowo, czy wykazali się bezmyślnością. Nie wiadomo także, w jaki sposób mężczyźnie udało się dostać do małego i wysoko ulokowanego okna tak szybko, że policjanci nie zdążyli zareagować.

Szef MSW zarzucił funkcjonariuszom popełnienie ciężkiego błędu profesjonalnego i zapowiedział surowe ukaranie winnych. Rząd wszczął dochodzenie w sprawie tego podejrzanego samobójstwa. Zdaniem przedstawicieli największego francuskiego związku branżowego policjantów, chory psychicznie zbrodniarz powinien był być przesłuchiwany po prostu w szpitalu psychiatrycznym, a nie w pozbawionej zabezpieczeń, zabytkowej siedzibie policji kryminalnej - wtedy nie doszłoby do tragedii.

Rys. RMF

02:10