Francuska policja aresztowała bandytę, który wczoraj napadł z bronią w ręku na Kasę Oszczędnościową w jednej z miejscowości pod Paryżem. Zuchwały złoczyńca zastrzelił trzy osoby i ranił pięć innych, po czym uciekł porwanym samochodem. Przez całą noc specjalne jednostki antyterrorystyczne poszukiwały bandyty.

Wszyscy na początku myśleli, że gangster ukrywał się w dużym parku niedaleko Cergy-Pontoise czyli miejsca napadu. Tam bowiem odnaleziono porzucony przez niego samochód i tam właśnie zorganizowano pierwszą obławę. Jednakże bardzo wczesnym rankiem część antyterrorystów przeczesujących wspomniany park nagle "zwinęła manatki" i pojechała zupełnie gdzie indziej a ściśle mówiąc do oddalonej o 30 kilometrów od Paryża miejscowości Persan-Beaumont. Co spowodowało, że obława podążyła w innym kierunku tego jeszcze do końca nie wiadomo, ale policja prawdopodobnie dostała od kogoś informację, bo to właśnie w tej miejscowości bandyta został złapany - w mieszkaniu dziewczyny, z którą się spotykał. Według nie potwierdzonych jeszcze informacji aresztowany to mężczyznę w wieku 27 lat, który urodził się w Czadzie w Afryce.

Według pierwszych relacji świadków na bank Cergy-Pontoise napadło dwóch uzbrojonych bandytów w kominiarkach. Później jednak inni świadkowie zaczęli mówić, że widzieli tylko jednego kryminalistę, który wszedł do banku przebrany za kobietę. Słowem nic do końca nie było jasne. Wiadomo tylko, że około 150 antyterrorystów bezskutecznie przeszukiwało całą noc wielki park w jednej z pobliskich miejscowości, bo tam właśnie odnaleziono skradziony samochód, którym sprawcy czy też sprawcom udało się uciec. Bandyta wziął najpierw 10 osób jako zakładników, później uciekł uprowadzając jedną lub dwie przypadkowe osoby.

foto Archiwum RMF

10:00