Wyścig z czasem, wyścig z FOZZ-em. Sprawa jednej z największych nierozliczonych afer gospodarczych III RP ulegnie przedawnieniu w 2005 roku. Czy znów nie będzie winnych w kolejnej aferze? Na odpowiedź poczekamy - jeszcze trzy lata. Na razie wygląda to, jak maraton z przeszkodami. Dziś FOZZ wrócił na wokandę.

Afera taka, jak FOZZ - choć spektakularna - nie jest w Polsce czymś wyjątkowym: ani z powodu sum utraconych przez państwo, ani z powodu podejrzeń o świadome przeciąganie procesu. Wystarczy wspomnieć aferę łódzkiej Westy, „inwestycje” Feliksa S., czy słynną sprawę Art-B. Łączą je podobieństwa skali zdefraudowanych pieniędzy oraz żółwie tempo procesów.

Czasami można odnieść wrażenie, że w sądach trwa swoisty strajk włoski - polegający - jak wiadomo - na fanatycznie dokładnym, skrupulatnym wykonywaniu obowiązków.

Prawo jest prawem, ale nieraz trudno się dziwić, że dochodzi do przedawnień. Tym aspektem wymiaru sprawiedliwości zainteresował się reporter RMF, Paweł Świąder. Posłuchaj jego relacji:

Dodajmy, że w pierwszy akt oskarżenia w sprawie FOZZ wpłynął do sądu 8 lat temu, a pierwszy proces zaczął się w grudniu 2000 roku. W październiku ubiegłego roku po przesłuchaniu kilkudziesięciu świadków sprawa spadła z wokandy. Prowadząca sędzia Barbara Piwnik została mianowana ministrem sprawiedliwości. Dziś niektóre zarzuty już się przedawniły, reszta przedawni się w ciągu najbliższych lat...

18:15