Kawa w pięciogwiazdkowych hotelach, prywatne rozmowy telefoniczne czy podróże - na tego typu wydatki amerykańska federalna agencja, nadzorująca ruch lotniczy, wydała 300 milionów dolarów.

Agencja została powołana po zamachach z 11 września 2001 roku. Miała nadzorować bezpieczeństwo ruchu lotniczego. Jednak przeprowadzona niedawno kontrola jej działalności wykazała sprzeniewierzenie milionów dolarów na wydatki całkowicie niezwiązane w celami agencji.

Za rekordową prywatną rozmowę telefoniczną agencja zapłaciła aż 500 dolarów. Oprócz tego pieniądze szły na podróże i pobyt w apartamentach. Opłacano także rzesze podwykonawców i im podległych wykonawców. Nie wiadomo jednak, czym tak naprawdę się zajmowali, widomo natomiast, że cenili się bardzo wysoko. Prawie 4,5 mln dolarów zaś to niezaksięgowane wydatki, związane z rekrutacją kandydatów do pracy.

Niestety, trudno jest znaleźć jakieś pozytywne aspekty działalności agencji. Okazało się bowiem, że zakupiony przez nią niezwykle kosztowny sprzęt, zabezpieczający lotniska, jest w dużej części nieprzydatny.