Nie żyje Andrzej Korczak, pseudonim „Dziadek”, świadek koronny w sprawie zabójstwa Pershinga. Jak dowiedzieli się reporterzy RMF, zmarł kilka dni temu w miejscu, gdzie przebywał pod ochroną funkcjonariuszy CBŚ.

Teraz "Dziadek" miał zeznawać przeciwko Ryszardowi Niemczykowi. Prokuratura zapewnia, że śmierć świadka nie skomplikuje śledztwa. Można jej zdaniem mówić jedynie o „zubożeniu materiału dowodowego”. Brak możliwości przesłuchania Korczaka nie pozwoli na ewentualną weryfikację i konfrontację z zeznaniami Niemczyka. Według prokuratury jednak, inne zebrane już dowody są wystarczające, by w procesie zapadł wyrok skazujący.

Adam Korczak, który widział śmierć Pershinga, potwierdził w swoich zeznaniach, że zamach na szefa Pruszkowa przygotowywali Niemczyk z Boguckim. Zaznaczył jednak, że Niemczyk strzelał w powietrze i tak naprawdę Pershinga zabił Bogucki. Takie zeznania pozwalałyby pójść Niemczykowi na układ z policją i prokuraturą. Co ważne, nie groziłoby mu wówczas dożywocie.

Śmierć „Dziadka” sprawę trochę komplikuje. Sprawny adwokat może bowiem próbować podważać złożone przez niego zeznania. A to oznacza, że układ, jaki policja i prokuratura chcą zawrzeć z Niemczykiem, może nie dojść do skutku. Co więcej, sam Niemczyk na wieść o śmierci Korczaka może zrezygnować ze współpracy. Posłuchaj relacji reportera RMF Tomasza Maszczyka:

Wg oficjalnego aktu zgonu Korczak zmarł z powodu długotrwałej choroby. W naturalną śmierć Korczaka nie wierzą jednak jego koledzy. Ta sytuacja – jak mówią – przypomina im niby-samobójstwa innych gangsterów, jak chociażby Baraniny czy Maziuka, który strzelał do Dębskiego.

Przypomnijmy. Adam Korczak to znana osoba w świecie przestępczym na Podbeskidziu, wielokrotnie karany za rozboje, wymuszenia, napady. Był bliskim znajomym Niemczyka; ochraniał jego agencje towarzyskie. Brał też udział w przygotowaniach do zamachu na życie Pershinga.