W sobotę zaczyna się walka o Puchar Świata w biegach narciarskich. W ostatnich latach dla polskich kibiców początek zimowego sezonu następował wtedy, kiedy na skoczni pojawiał się Adam Małysz. Ale kiedy w minionym sezonie Justyna Kowalczyk zawojowała światowe trasy, biegi dorównują popularnością skokom. A czasem je nawet przewyższają.

Sezon 2008/2009 był dla Kowalczyk przełomowy. Królowa nart zdominowała mistrzostwa świata w Libercu, gdzie zdobyła dwa złote medale, a w marcu w szwedzkim Falun postawiła kropkę nad i zdobywając Kryształową Kulę. Dlatego zaczynający się sezon będzie dla niej dużo trudniejszy. Po pierwsze już zawsze będzie faworytką, rywalki poznały jej siłę, wiedzą na co ją stać i na pewno jej nie odpuszczą. Po drugie coraz mocniej będą ją dopingować kibice. A mocniej nie zawsze znaczy korzystniej. Presja sukcesu sparaliżowała już wielu sportowców. Wreszcie po trzecie przed Polką igrzyska w Vancouver, a olimpijskie złoto to marzenie każdego sportowca.

Kowalczyk mocno trenowała przygotowując się do zimowego sezonu. Ma za sobą kilka zgrupowań, w tym obóz na lodowcu Dachstein

Przed tygodniem Kowalczyk wygrała zawody FIS rozgrywane w Szwecji. Co ciekawe zwyciężyła na niezbyt lubianym przez siebie dystansie jednego kilometra. Dzień później w biegu na dziesięć kilometrów techniką klasyczną była piąta. Zaraz po zawodach przeniosła się z całym teamem do norweskiego Beitostoelen, gdzie odbędą się pierwsze pucharowe biegi. Kowalczyk twierdzi, że w tym sezonie kandydatem do zdobycia Pucharu Świata jest wiele

W sobotę w Beitostoelen panie pobiegną na dystansie dziesięciu kilometrów. W niedzielę biegi sztafetowe. W tym sezonie Puchar Świata zawita do jedenastu krajów. W styczniu odbędzie się prestiżowy Tour de Ski - impreza bliźniaczo podobna do Turnieju Czterech Skoczni. Finał Pucharu Świata w marcu w Falun, ale najważniejszy w kalendarzu będzie luty i oczywiście walka o olimpijskie medale w Kanadzie.