Od poniedziałku znowu zamknięta jest droga do Morskiego Oka. Ten najpopularniejszy po obu stronach Tatr szlak turystyczny przechodzi remont i drogowcy mają położyć na nim nową nakładkę asfaltową. W związku z tym, turyści muszą wędrować nad Morskie Oko przez Dolinę Pięciu Stawów Polskich, a to pięć godzin marszu w jedną stronę.

Wielu rezygnuje więc, inni obawiają się, że zastanie ich noc na szlaku, a jeszcze inni nie przejmują się zakazami i wędrują drogą, jak do tej pory, bo... na drodze nic się nie dzieje i nikt tak naprawdę nie wie dlaczego została zamknięta.

Turyści są zdezorientowani i rozgoryczeni. Zastanawiają się dlaczego oni nie mogą iść drogą, a samochody mogą nią jeździć, na przykład dowożąc towar do schroniska. Dlaczego ktoś zmusza ich do wybierania trudnej trasy przez Dolinę Pięciu Stawów Polskich, mimo że mogliby bez problemów dotrzeć nad Morskie Oko bezpieczną drogą?

Najbardziej cierpią, jak zwykle, ci porządni, którzy przestrzegają zakazów i wędrują wyznaczonym obejściem. Ich czeka dziesięc godzin marszu w obie strony. Sprytniejsi niczym się nie przejmują i udając, że nie widzieli żadnych zakazów, idą jak dawniej - wygodną, asfaltową drogą. Są też tacy, tych nie wiem jak już nazwać, może: "superspryciarze", którzy korzystają z oryginalnego transportu: jeżdżą samochodami ciężarowymi firmy, która remontuje drogę. Kierowcy w ten sposób dorabiają sobie do pensji i wożą turystów... zamkniętą drogą. I jak na to wszystko patrzę, to tak sobie myślę, że u nas naprawdę nie opłaca się być porządnym i przestrzegać przepisów. A w każdym razie, jeśli chce się koniecznie być porządnym (choć teraz to już nie wiem po co), to trzeba mieć... dobrą kondycję.