Stołeczni policjanci do mandatów zaczynają dołączać ulotki z drastycznymi zdjęciami wypadków, do jakich doszło na warszawskich drogach w ubiegłym roku. Ulotki będą trafiać do niesfornych kierowców, motocyklistów oraz pieszych.

Jedno z tych zdjęć pokazuje przykryte folią ciało ofiary, leżącej przed maską mercedesa i jej porozrzucane buty. Zabity przechodził przez jezdnię w niedozwolonym miejscu na Trasie Łazienkowskiej.

Pomysł jest kontrowersyjny, jednak wśród kierowców przeważa opinia, że to dobra metoda. Jest w człowieku coś takiego, że jak widzi wypadek, to ściąga nogę z gazu. Uważa, że taka akcja jest bardzo słuszna - mówi naszej reporterce jeden z kierowców.

Policja przyznaje, że sięgnęła po takie drastyczne środki, bo standardowe metody już nie skutkują; być może zadziała więc terapia szokowa. Tak, takie było nasze zadanie. To nie jest dla tych, którzy zachowują się dobrze. Te ulotki dostaną ci, którzy mocno narozrabiali - mówi RMF podinspektor Wojciech Pasieczny, rzecznik drogówki. W ubiegłym roku nadmierna prędkość była przyczyną ponad 300 wypadków, w których zginęło 30 osób, a 400 zostało rannych.