Ratownicy z Polski na razie nie polecą do Turcji. Turecki MSZ musi mieć więcej czasu, aby zdecydować jaka pomoc jest teraz najbardziej potrzebna, powiedział sieci RMF rzecznik MSWiA Paweł Ciach. Jego zdaniem w ciągu kilku najbliższych godzin będzie wiadomo jaka forma pomocy wchodzi w grę.

"CIACH" (0:18)

- powiedział nam Paweł Ciach - rzecznik misterstwa spraw wewnętrznych.

Według ostatnich informacji turecki kataklizm pochłonął życie co najmniej 3 tysięcy ludzi. Lekarze nie nadążają z opatrywaniem rannych, których jest kilkanaście tysięcy. Gruzowiska są nieprzerwanie przeczesywane w poszukiwaniu osób, które przeżyły wstrząsy. W akcji ratunkowej biorą udział tureckie i zagraniczne ekipy ratowników. Pod gruzami może być nawet kilkanaście tysięcy Turków.

Tymczasem władze zrezygnowały z gaszenia płonącej rafinerii w Izmicie - mieście, gdzie wczorajsze wstrząsy miały swoje epicentrum. Wysiłki strażaków nie przynosiły żadnego skutku. Ankara czeka teraz na obiecane przez Niemcy i Francję samoloty strażackie. Mają one ugasić płomienie. Pożar największej w Turcji rafinerii rozszerza się. Z okolic ewakuowano wszystkich mieszkańców. Gdyby eksplodowało całe magazynowane w rafinerii paliwo, wszystko w promieniu 5 kilometrów zostałoby zniszczone - alarmują strażacy.

Już dwa lata temu naukowcy zapowiadali, że w ciągu najbliższego 30-lecia Turcję nawiedzi potężne trzęsienie ziemi. W 1997 roku pojawił się w specjalistycznym piśmie artykuł na ten temat. Autorzy badań twierdzą, że ich przewidywania nie mogły być na tyle dokladne, by stwierdzić, w którym miejscu dojdzie do trzęsienia i jaką dokładnie będzie mieć ono siłę.

Mowa była tylko o północnej części kraju. Spodziewano się, że po latach braku aktywności dwie płyty tektoniczne, pod północną Turcją zaczną się ścierać. Teraz napięcie między tymi płytami jest wysokie. Oznacza to, możliwość ponownych wstrząsów. Naukowcy koncentrują się teraz na obliczeniach, które pomogą im przewidzieć gdzie kataklizm może uderzyć następnym razem.