W Łodzi, gdzie kilkanaście placówek wypowiedziało kontrakty z NFZ brakuje miejsc dla pacjentów. W innych regionach kraju skończyły się limity przyjęć. Powodem jest brak dodatkowych pieniędzy w kasie NFZ, bo minister zdrowia źle oszacował wydatki na leki.

Resort zdrowia utrzymuje, że nic się nie stało. To jest informacja, która budzi zdziwienie pana ministra, bo ze sprawozdawczości finansowej NFZ wynika coś zupełnie innego. Fundusz dysponuje nadwyżką finansową - mówi Paweł Sztwiertnia z ministerstwa zdrowia.

Jednak Jerzy Miller, prezes NFZ, nie może znaleźć tej nadwyżki. Przychody z miesiąca na miesiąc są niższe - dodaje.

Jedyną szansą dla polskich szpitali jest nagły wzrost gospodarczy, bo wtedy mogłyby wzrosnąć składki zdrowotne. Niestety na tak optymistyczne prognozy pogody raczej się nie zanosi. Według najnowszych prognoz, NFZ skończy ten rok z pieniędzmi o 700 milionów niższymi niż zakładał plan ministra resortu.