Dzieci Agnieszki W. i Roberta W. ze Zgorzelca, które we wtorek zginęły w wypadku na trasie ze Zgorzelca do Bogatyni, tuż przed zderzeniem z ciężarówką żyły. Miały zapięte pasy. Nie udało się ustalić, czy pasy miał zapięte także kierowca. To była dobrze sytuowana rodzina - tak sytuację finansową małżeństwa W. określają śledczy. Rodzina miała jednak długi.

Wszystko wskazuje na to, że wtorek to miał być dzień jak każdy inny. Rano dzieci zjadły śniadanie, ale nie poszły do szkoły i do przedszkola.

Po raz ostatni były widziane z ojcem przed budynkiem, w którym mieszkają, o godzinie 10:00.

Do wypadku doszło kilkanaście minut po 12:00. Kierowca ciężarówki, z którą zderzył się samochód z ojcem i trójką dzieci, potwierdził, że samochód wjechał wprost pod koła jego auta.

W mieszkaniu, w którym znaleziono ciało zamordowanej Agnieszki W., nie było oznak walki - powiedziała nam Violetta Niziołek z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.

W domu panował bałagan, tak jakby od dłuższego czasu nikt nie dbał w nim o porządek.

Rodzina mogła się borykać z problemami finansowymi. Wśród dokumentów znaleziono wezwania do zapłaty. Śledczy przyznają jednak, że nie chodzi o zobowiązania sięgające kilkuset tysięcy złotych.

Mężczyzna miał stałą pracę. W dniu wypadku miał rozpocząć zmianę o godzinie 14:00. Zarabiał ponad pięć tysięcy złotych.

Kobieta wychowywała dzieci. Prokuratura nie ma informacji, by para wcześniej leczyła się psychiatrycznie.

Śledczy mogą mieć problemy z wyjaśnieniem okoliczności samego wypadku. Hipotez jest kilka. Główna mówi o tym, że kierowca świadomie rozpędził auto i wjechał pod ciężarówkę. Niewykluczone jednak, że zasłabł za kierownicą. W aucie mogło dojść również do kłótni z dziećmi i Robert W. mógł się na chwilę zdekoncentrować.

Jak donosi reporter RMF FM Bartłomiej Paulus, ciało Roberta W. prawdopodobnie nie będzie poddane badaniom toksykologicznym - nie pozwala na to stan zwłok. Śledczy zabezpieczyli natomiast odciski palców i ślady DNA w mieszkaniu rodziny.

Przyczyną śmierci 44-letniej Agnieszki W. były cztery ciosy w głowę, zadane tępym narzędziem - takie są wyniki oględzin i sekcji zwłok kobiety. Jak powiedziała prokurator Niziołek, kobieta zginęła najprawdopodobniej przed śmiertelnym wypadkiem męża i dzieci.

Na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy to Robert W. zadał śmiertelne ciosy swojej żonie - podkreśliła prokurator.

(j.)