Nie błąd konstrukcyjny a eksplozja była powodem zatonięcia estońskiego promu pasażerskiego "Estonia" w 1994 r. - wynika z opublikowanego w środę w Sztokholmie najnowszego raportu.

"Nic innego nie mogło spowodować zmian w strukturze metalu" – podkreślił przewodniczący SEA - organizacji reprezentującej ofiary i ich rodziny - Lennart Berglund, dodając, że nie wiadomo, jak doszło do wybuchu. Jasne jest jedynie, że "dziura w jednostce powstała w rezultacie eksplozji, co wynika z trzech raportów technicznych oraz analizy wykonanej przez szwedzkich ekspertów" - oświadczył Berglund. Prof. Lars Ekbom ze Szwedzkiego Królewskiego Instytutu Technologii, który badał trzy raporty techniczne sporządzone po zatonięciu, powiedział, że nie rozumie, dlaczego wcześniej podawano inne przyczyny katastrofy. Jego zdaniem, nie ma żadnych wątpliwości, że była to eksplozja, choć nie wiadomo, kto mógł umieścić ładunek wybuchowy na jednostce pasażerskiej. Podane w najnowszym raporcie przyczyny zatonięcia Estonii" są sprzeczne z wcześniejszymi wnioskami, wynikającymi z oficjalnego szwedzko-fińsko-estońskiego dochodzenia. Ustalono w nim, że przyczyną katastrofy były błędy konstrukcyjne promu i zbyt wysoka fala.

Prom "Estonia", który we wrześniu 1994 r. wypłynął z Tallina do Sztokholmu z 989 osobami na pokładzie, zatonął podczas sztormu - w ciągu zaledwie 30 minut - na międzynarodowych wodach Morza Bałtyckiego, w pobliżu Finlandii. Zginęło 852 pasażerów. Była to największa po II wojnie światowej katastrofa morska w Europie.

04:15