Conajmniej 80 ze 100 urzędników związanych z PiS, którzy 2 lata temu odeszli ze stołecznego magistratu do ministerstw, kancelarii prezydenta i Sejmu może wrócić do Ratusza.

Formalnie urzędnicy odeszli na urlopy bezpłatne, by móc pracować w administracji rządowej bądź Parlamencie. Niektórym taki urlop przysługuje z mocy ustawy, ale część urzędników odeszła na takich zasadach, że jeśli zechcą wrócić nawet za kilkanaście lat, to i tak będą mieli taką możliwość. Ratusz musi zatrudnić z powrotem wszystkich urzędników, musi im też zaproponować pensje w tej samej wysokości. Większość można od razu zwolnić, ale te osoby z pewnością odwołają się do sądu pracy - należy im się też odprawa. Nie można za to zwolnić byłych posłów i to przez 2 lata - bez gody kancelarii Sejmu. Jeden z nich chce właśnie wrócić do Ratusza i już jest z tym problem, bo nikt nie pamięta, nie ma też z,żadnych dokumentów, które pozowliłyby określić czy zajmował się urzędnik. On sam twierdzi, że przygotowywał jakieś analizy. Mówi o nim Jarosław Jóźwiak, szef gabinetu prezydenta Warszawy.

Do pracy w Ratuszu chciał też wrócić aresztowany, były minister sportu Tomasz Lipiec. Gdy zdymisjonowano go w lipcu, powinien stawić się w pracy po 7 dniach. Nie zrobił tego, więc Ratusz zwolnił go z pracy. Były minister odwołał się do sądu pracy. Teraz - jak wiemy - przebywa w areszcie. Urzędnicy mają nadzieję na wygraną w tej sprawie przed sądem.