"Niestety praktyka wygląda tak, że policjanci po każdym podobnym wyroku często spotykają się z większą agresją, słyszą podczas zabezpieczeń, że 'i tak mnie uniewinnią'" - tak rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkomisarz Sylwester Marczak skomentował dzisiejszą decyzję sądu dot. Władysława Frasyniuka. Warszawski Sąd Okręgowy uchylił wyrok niższej instancji ws. naruszenia przez byłego opozycjonistę z czasów PRL Władysława Frasyniuka nietykalności policjantów i umorzył postępowanie w tej sprawie. Wyrok jest prawomocny.

Jak podkreślił sąd, czyn Frasyniuka nie był "chuligańskim wybrykiem", a działaniem, które było usprawiedliwione okolicznościami przebiegu zgromadzenia. Zdaniem sądu Frasyniuk podejmował działania "w interesie społecznym w ramach protestu związanego z obroną konstytucji i godzącą w prawa, i wolności obywatelskie zmianą prawną".

Sąd podkreślił jednocześnie, że wyrok nie stanowi przyzwolenia na "przestępne naruszanie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy policji", wskazuje natomiast, że "każdy przypadek rozpatrywany musi być indywidualnie, w okolicznościach konkretnej sprawy".

Policjant zawsze stoi na pierwszej linii, zawsze jako pierwszy spotyka się z agresją słowną oraz fizyczną. I musi na nią reagować - stwierdził w oświadczeniu dot. decyzji sądu rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak. Policjant nie ma czasu na analizę wielotygodniową czy miesięczną, musi działać tu i teraz. Jak ktoś narusza jego nietykalność, to ją narusza. Policjant nie myśli wtedy o okolicznościach naruszenia czy szkodliwości społecznej czynu. Jedyne, co powinien zrobić, to zareagować. Brak tej reakcji jest przyzwoleniem na takie działanie, co w tłumie jest niezwykle niebezpieczne. Wiedzą o tym wszyscy funkcjonariusze, którzy biorą udział w zabezpieczeniach - tłumaczył.

Cieszę się, że zostało podkreślone, iż wyrok nie stanowi przyzwolenia na "przestępne naruszanie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy policji", niestety praktyka wygląda tak, że policjanci po każdym podobnym wyroku często spotykają się z większą agresją, słyszą podczas zabezpieczeń, że “i tak mnie uniewinnią" - zauważył rzecznik KSP. Jestem pewien, że ci sami ludzie, którzy obrażają czy poniżają policjantów po zgromadzeniach, zawsze mogą liczyć na tych samych policjantów, gdy znajdą się w sytuacji niebezpiecznej, również, wtedy gdy wiąże się to z narażaniem życia funkcjonariuszy - zapewnił.