Cztery miesiące więzienia w zawieszeniu dla byłego proboszcza i jego przyjaciółki za sfałszowanie zaświadczenia o zarobkach - taki wyrok usłyszała w Sądzie Rejonowym w Toruniu ta dość oryginalna jak na warunki polskiego sądownictwa para. Księża trafiają przed oblicza świeckich sędziów niezwykle rzadko. Zwykle Kościół załatwia swoje sprawy w ramach własnej hierarchii. Tu jednak toruńska kuria postanowiła zrobić wyjątek.

Zdaniem sądu sprawa jest typowo kryminalna. Ksiądz, starając się o kredyt, miał posłużyć się fałszywym zaświadczeniem o zarobkach. On wziął na siebie podrobienie pieczątki toruńskiej kurii, jego przyjaciółka - podrobiła podpis. W sądzie oboje twierdzili, że są niewinni i to kuria próbuje wrobić księdza w fałszerstwo. Miała to być zemsta za jego nieposłuszeństwo: Teoria ta jest bardzo oryginalna, chwytliwa, jednak nie wytrzymuje w mojej ocenie konfrontacji z dowodami. A te dowody według sędziego to w szczególności opinia biegłego grafologa, który stwierdził ponad wszelką wątpliwość, że podpis na zaświadczeniu podrobiła przyjaciółka byłego proboszcza.

Sam ksiądz, pytany czy będzie apelował, odesłał do kurii: Oni byli w sądzie i niech dalej decyzują o losach. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Skazani muszą jeszcze zapłacić w sumie 4,5 tysiąca złotych grzywny i pokryć koszty procesu.