Ponad miesiąc minął od czasu, gdy po raz pierwszy usłyszeliśmy o groźbach Grzegorza Kurczuka pod adresem lokalnej gazety krytykującej lewicę. Choć w Rzeszowie pracuje nad tym dwóch prokuratorów, przesłuchano tylko jedną osobę.

I to daje powody do spekulacji – od Rzeszowa po Lublin. Tak naprawdę odwołano jednego dobrego i dociekliwego, który nie bałby się oskarżyć byłego pryncypała, a dano drugiego; że to celowe działania; że to układy - słychać.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie Elżbieta Kosior o wszystkich tych domysłach mówi krótko: „bzdura”. Nikomu śledztwa nie zabrano, więc nikomu innemu nie przekazano. A skoro dwóch prokuratorów zajmuje się sprawą, to znaczy, że prokuratura traktuje sprawę poważnie - dodaje.

Jutro przesłuchiwany będzie redaktor naczelny gazety, która pisząc krytycznie o SLD podpadła baronowi Kurczukowi.