Ciemno jak w Lubartowie - burmistrz z prezesem spółdzielni mieszkaniowej się nie dogadali – i część latarni na osiedlu przestała świecić.

Na razie kilkanaście, ale to nie jest ostatnie słowo. Poszło o pieniądze- burmistrz chce, żeby spółdzielnia mieszkaniowa zwracała urzędowi pieniądze, które ten płaci zakładowi energetycznemu za oświetlenie terenów spółdzielni. Prezes nie chce o tym słyszeć, więc zaczęło się wykręcanie żarówek z latarni.

Miejmy nadzieję, że Panowie się dogadają - i to szybko.