Michaił Chodorkowski chce bezpłatnie przekazać swoje akcje Jukosu, by ratować przed bankructwem rosyjski koncern naftowy. Wartość jego akcji ocenia się na 8-15 mld dol., czyli 2 razy tyle, ile wynosi dług Jukosu wobec państwa.

Jeśli państwo uzna za potrzebne uratowanie koncernu przed upadłością, to można ruszyć pakiet akcji Jukosu należący do mnie i do moich partnerów - stwierdził oligarcha.

Propozycja Chodorkowskiego to kolejna próba dogadania się przez Jukos z rosyjskimi władzami. Koncern zaproponował w ubiegłym tygodniu, że zapłaci państwu 8 mld dolarów, jeżeli władze rozłożą płatność na trzy lata i nie będą żądać kolejnych sum - za lata 2002 i 2003. Władze nie odpowiedziały na razie na tę propozycję.

Komentatorzy uważają, że rynki już przyzwyczaiły się do kryzysu wokół Jukosu: Nie została przekroczona krytyczna linia, do jakiej zbliżono się w zeszłym tygodniu i wygląda na to, że rząd nie posunął się dalej w kierunku popchnięcia Jukosu ku bankructwu. To zdecydowanie dobra wiadomość, na którą giełda zareagowała wzrostem - uważa analityk z Alfa Banku.

Natomiast dziś, po kilkutygodniowej przerwie wznowiono proces Chodorkowskiego. Na oskarżonym ciążą zarzuty malwersacji finansowych, grozi mu do 10 lat więzienia.