Chińskie gangi przemytników coraz częściej zajmują się handlem dziećmi,

a właściwie dziewczynkami. Tradycyjny pogląd, że syn to dobra inwestycja,

a córka to jedynie finansowa studnia bez dna uległ w Chinach zmianie.

Coraz więcej bezdzietnych par chce obecnie kupić małą dziewczynkę.

Władze przyznają, że czarny rynek handlu dziećmi kwitnie częściowo

dzięki niesprawnemu systemowi adopcji i niedofinansowaniu sierocińców.

Handel dziećmi w Chinach to lukratywny biznes. Na prowincji dziecko

kupuje się za około osiemdziesiąt dolarów. Gdy trafia do klienta, ten

musi już za nie zapłacić ponad pięćset.

Procedura handlem dziećmi wyszła na jaw stosunkowo niedawno, po tym

jak policja w jednej z wschodnich prowincji aresztowała trzech mężczyzn

z czwórką nieswoich niemowląt. Przyznali się oni, że zostali wynajęci

przez gang do przewiezienia dzieci do innej prowincji.