Lubelskim strażakom kończą się pieniądze na paliwo do wozów bojowych, nie ma też czym zapłacić za prąd. Sytuacja jest więc naprawdę dramatyczna. Tymczasem okazuje się, że strażacy pieniądze mieliby, gdyby... nie musieli oddawać ich Warszawie.

Tylko w Lublinie strażacy mogliby dorobić do swojego budżetu ok. 120 tys. zł rocznie (np. za wynajem lokali kupcom). Jednak wszystko co zarobią, muszą oddać do Warszawy - to efekt marcowej regulacji Ministerstwa Finansów.

Wszystkie dochody, jakie uzyskują państwowe straże pożarne, muszą być odprowadzone do Skarbu Państwa - mówi kpt. Ryszard Starko z lubelskiej straży pożarnej.

Kiedyś jednak pieniądze można było przeznaczyć na potrzeby jednostek, które przecież wciąż się zwiększają. Lubelscy strażacy nie rozumieją, dlaczego teraz pieniądze przez nich wypracowane nie zasilają ich kasy, a przekazywane są do Warszawy.

Według strażaków to typowy syndrom psa ogrodnika: On nie zje i drugiemu nie pozwoli - mówi jeden z nich.

Właściwie, nie tyle, że nie zje, ile kupi nowy komputer i biurko dla urzędnika z centrali. A paliwo dla jednostek w terenie? Spokojnie, nie pali się... Do czasu.

08:15