3,5 roku spędzi w więzieniu szef sekty Bractwo Zakonne Himawanti – taki wyrok zapadł przed bydgoskim sądem okręgowym. Guru był oskarżony o znęcanie się nad kobietą, która opuściła bractwo.

Takie procesy to rzadkość. Niewielu poszkodowanych przez sekty decyduje się bowiem świadczyć przeciw dawnym współwyznawcom. W Bydgoszczy stało się inaczej.

Poszkodowana zawiadomiła policję, że guru przetrzymywał ją w mieszkaniu, groził śmiercią, zabrał biżuterię i wymusił podpisanie oświadczenia, że jest mu winna sporą sumę pieniędzy.

Kobieta nie przestraszyła się nawet plakatów z groźbami śmierci, jakie wyznawcy bractwa rozlepiali na klatce schodowej jej domu. Takie wyroki dostawali nie tylko byli członkowie bractwa, ale wszyscy, którzy narazili się sekcie.

Nie jest łatwo z tego bractwa odejść. Prawdopodobnie rzadko odbywa się to bezkonfliktowo - mówiła sędzia. Dlatego guru sekty będzie musiał odsiedzieć w więzieniu jeszcze 3,5 roku.

Poszkodowana chce, by jej przypadek był ostrzeżeniem. Bardzo ostrożnie ze wszystkimi medytacjami czy obietnicami. Przecież ja też na to się nabrałam - ostrzega. Do prokuratur w całej Polsce wpłynęło kilka zawiadomień o przestępstwach w podobnych sprawach.

09:25